Reforma szkolnictwa wyższego w Polsce autorstwa K. Pawłowskiego

W 46. numerze „Plusa Minusa” (14-15 listopada 2015 r.) ukazał się interesujący artykuł dr. Krzysztofa Pawłowskiego pt. „Jak nie zostać gamoniem Europy”. W sposób bezpośredni nawiązuje on do tekstu redaktora B. Chraboty pt. „Polska: w poszukiwaniu geopolityki” (pisałem o nim tutaj).

Tekst dotyczy tego, co Polska musi zrobić, żeby przyśpieszyć swój rozwój gospodarczy. Zasadniczym postulatem Autora jest skupienie się na rozwoju gospodarki opartej o wiedzy. W tym celu wymagane jest stworzenie odpowiednich narzędzi pośredniczących między przedsiębiorstwami i uczelniami badawczymi oraz „zasadnicza zmiana myślenia polskich polityków, ale i całego środowiska akademickiego”. O zmianie w postawie przedsiębiorców Autor nie wspomina, więc należy uznać, że już teraz jest ona poprawna.

Celem proponowanych zmian w postrzeganiu uczelni przez polityków i same środowisko akademickie powinno być zrozumienie, że „cały sektor nauki i szkolnictwa wyższego musi się stać narzędziem dalszego rozwoju społecznego i gospodarczego państwa polskiego”. W tym miejscu odsuniemy na bok, co dokładnie oznacza „rozwój społeczny” („rozwój gospodarczy” wydaje się oczywisty) i jak pogodzić to nowe zadanie z ideą uniwersytetu jako miejsca poszukiwania prawdy o świecie.

O wiele ciekawsze wydają się bowiem kwestie dotyczące metod z jakich proponuje skorzystać dr K. Pawłowski:

1. Gwarancją tego, że uniwersytety będą w sposób właściwy realizowały wspomniany cel ma być „ingerencja państwa w dotychczasową strukturę instytucji akademickich i okresowe zawieszenie ich autonomii (poprzez specjalne ustawy) (…)”. Idea ta, niezbyt niepopularna w samym środowisku, dotyczy szerszej kwestii: na ile państwo może ingerować w sposób funkcjonowania korporacji zawodowych w Polsce, aby działały onebardziej wydajnie i z większą korzyścią dla obywateli.

2. Ingerencja państwa miałaby zagwarantować bezproblemowe utworzenie od dwóch do czterech „Narodowych Uniwersytetów Badawczych” (NUB). Autor wskazuje czterech „naturalnych kandydatów” do tej roli: Uniwersytet Warszawski, Politechnika Warszawska, Uniwersytet Jagielloński oraz Akademia Górniczo-Hutnicza. (Szkoda, że Autor nie odnosi tej idei do wdrażanej przez MNiSW RP od 2012 r. koncepcji Krajowych Naczelnych Ośrodków Wiodących, tzw. KNOW-ów).

3. Do tych kilku NUB-ów miałyby być także włączone inne najlepsze pod względem naukowym jednostki badawcze, aby skoncentrować najwybitniejszych uczonych tylko w kilku miejscach. W tym dotyczy to instytutów Polskiej Akademii Nauk oraz innych publicznych uczelni z Krakowa i Warszawy.

4. NUB-y miałyby zagwarantować najlepsze warunki pracy dla polskich badaczy. W związku z tym finansowanie tych uczelni przez państwo byłoby realizowane według „zasad określonych przez specjalną ustawę”. Ich „dodatkowym zabezpieczeniem finansowym” powinno być „ustanowienie przez państwo dla każdego z nich specjalnego funduszu żelaznego (tzw. endowment fund) i przekazanie do niego z budżetu państwa w ciągu kilku lat około 1 mld złotych”.

5. W zamian za dodatkowe środki na badania NUB-y miałyby dokonać zmian w sposobie kształcenia studentów. Składa się na to kilka elementów: (1) całkowita rezygnacja z kształcenia na studiach niestacjonarnych, (2) ograniczenie liczby osób przyjmowanych na studia 1. stopnia (licencjackie), (3) koncentracja na studiach magisterskich i doktoranckich, (4) ograniczenie liczby studentów i doktorantów, tak aby było możliwe (a) kształcenie w oparciu o relację mistrz-uczeń oraz (b) uczestniczenie każdego ze studentów i doktorantów „w badaniach naukowych prowadzonych w danej jednostce organizacyjnej NUB”.

6. Wszystkie pozostałe uczelnie, które nie zostałyby NUB-ami lub nie byłyby z czasem do nich włączone, miałyby szansę zdobyć status „uniwersytetu badawczego” (ale już nie „narodowego”?). Dla nich zostałby rozpisany konkurs, w ramach którego zwycięzcy otrzymaliby środki na niezbędne reformy (wewnętrzną restrukturyzację i konsolidację z innymi uczelniami). Dopiero w wyniku audytu, który zostałyby przeprowadzony po 5 lub 7 latach, mogłyby liczyć one na status „uniwersytetu badawczego” oraz dodatkowe środki finansowe.

7. Przy okazji uczelni które uzyskały status „uniwersytetów badawczych” mowa jest także o tym, że oznaczałoby to: „poszerzoną sferę autonomii zarówno w zakresie struktury organizacyjnej, jak i dydaktyki”. Można wnioskować, że to samo dotyczyłoby także samych NUB-ów.

8. Jednocześnie Autor proponuje kilka zmian, które miałyby dotknąć cały sektor szkolnictwa wyższego: (1) wprowadzenie powszechnego czesnego opartego o bony edukacyjne i stypendia dla najuboższych i najlepszych studentów (lub utrzymanie systemu bezpłatnych studiów przy jednoczesnym oparciu systemu finansowania dydaktyki w oparciu o jakość, nie zaś ilość), (2) narzucenie uczelniom zasad współpracy z gospodarką i finansowanie instytucji zajmujących się transferem wiedzy, technologii i innowacji, (3) „wprowadzenie nowego systemu oceny kadry akademickiej w naukach technicznych, ekonomicznych i pokrewnych, tak aby najwyżej oceniane były rezultaty badań naukowych, w tym prowadzonych razem z firmami, dotyczących bezpośrednio praktyki gospodarczej”, (4) zatrzymanie w kraju najbardziej uzdolnionych absolwentów poprzez oferowanie wysokich stypendiów oraz inne zachęty (np. „propozycje pracy naukowej dla osób chcących ją podjąć”).

Co sądzicie o tych pomysłach? Warto je wdrożyć? I czy mają w ogóle szanse na realizację? (Nowy minister także mówił o potrzebie wyłonienia uczelni flagowych).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

3 + cztery =